Dobry, choć pechowy rajd
Wielu zawodników z sentymentem wspomina swoje starty w Rajdzie Cieszyńska Barbórka i podkreśla, że jest to ważna impreza dla młodych kierowców. Nie wszyscy jednak podzielają tę opinię, zwłaszcza kiedy komuś „Cieszynka” kojarzy się głównie z awariami. Jednym z takich zawodników jest Jarek Szeja, który ze swoich pięciu startów tylko jeden może zaliczyć do udanych.
– W Rajdzie Cieszyńska Barbórka startowaliśmy z Marcinem kilka razy, choć zazwyczaj nie mieliśmy szczęścia podczas tej imprezy. Nie licząc roku 2007, kiedy stanęliśmy na podium i byliśmy najlepsi w klasie A6. Później było już tylko gorzej i to praktycznie nigdy z naszej winy. Raz ukręcił się wałek sprzęgłowy, raz pękł nam wahacz. Czasem awarie przytrafiały się na pierwszym odcinku, więc nawet nie mieliśmy okazji pojeździć. Pech był tak duży, że w sezonie 2013 wygraliśmy większość rajdów i przyjechaliśmy do Cieszyna jako zdobywcy Rajdowego Pucharu Polski, ale sama „Barbórka” skończyła się dla nas bardzo szybko – zdradził Jarek Szeja.
Mistrz Czech w grupie N dodaje przy tym, że sam rajd uważa za ciekawy, pomimo tego, że nie osiągał w nim dobrych wyników. – Ogólnie sama impreza jest bardzo przyjemna. Pamiętam, że odcinki były wymagające, a warunki zawsze jeszcze podkręcały poziom trudności. Nie mogę o rajdzie powiedzieć złego słowa, po prostu my mieliśmy w nim pecha – podsumował zdobywca RPP z sezonu 2013.