Na Mazowszu nie ma takich tras
Cieszyńska Barbórka w klasie RO Open N padła łupem Krzysztofa Pacholca i Inez Adamskiej w Lancerze Evo X. Załoga z Warszawy już po raz drugi była najszybsza w swojej klasie podczas finałowej rundy sezonu, a na Śląsk przyjeżdża, gdyż ich zdaniem tutejsze odcinki specjalne są lepsze niż w ich rodzinnych stronach.
– Już w zeszłym roku razem z Inez wygraliśmy „Cieszynkę”, ale uważam, że w tym sezonie trasy były trudniejsze. Trzeba jednak pamiętać, że w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Śląska każdy rajd jest gdyż tutejsze odcinki są ciekawe i wymagające. Jest pełen zestaw tras, na których znajdziemy szybkie partie, wolne partie, hopy, podbicia, szczyty, ślepe zakręty. Po prostu wszystko. Na Mazowszu nie ma takich dróg, gdyż zazwyczaj oesy są proste i szybkie. Poziom w RŚMŚl jest bardzo wysoki, a odcinki po których jeździmy są trudne – powiedział Pacholec.
Choć Krzysztofowi udało się wygrać rajd w klasyfikacji RO Open N, to jednak nie było to łatwe, głównie przez nietrafiony dobór opon. – Dopóki było sucho, to jechało mi się bardzo dobrze. Niestety pech dołożył swoje trzy grosze, ponieważ gdy staliśmy już na PKC przed wyjazdem z serwisu, zaczął padać deszcz. Mieliśmy na samochodzie slicki i o ile na pierwszym oesie w pętli jeszcze jakoś dawaliśmy radę, to na kolejnym walczyliśmy o utrzymanie się na trasie, bo nie brakowało jazdy bokiem i nieplanowanych ratowań – podsumował kierowca Mitsubishi.